poniedziałek, 29 października 2012

Uśmiechnięte duszki - ciasteczka na Halloween / Halloween ghost cookies

Muszę się Wam przyznać, że od dawna tak nie zaszalałam na Halloween jak w tym roku. Najpierw rzeźbiłam dynię, z którą było sporo zabawy a teraz postanowiłam upiec słodkie duszki Kacperki. Choć z ciastkami jest trochę pracy twórczej, to jednak foremka do wykrawania ciasteczek była tak urocza, że nie potrafiłam się jej oprzeć i dobrze, bo ciastka wyszły śliczne, a do tego chrupiące, maślane i pyszne. I choć te duszki są sporych rozmiarów, to znikały dość szybko, pochłaniane przez spragnionych słodyczy pogromców duchów, mimo że Halloween dopiero za parę dni. Na Halloween muszę więc przygotować kolejną porcję :-)

Instrukcję wykonania dyniowego szczerbola znajdziecie tu: klik !

I have never ever got so crazy about Halloween as this year. I already showed you how to carve pumpkin and now it's time for some cookies. Resembling more Casper, the ghost rather than any other scary creature, but still so very cute. I must admit that this cookie cutter was sooo adorable that I just couldn't resist. I had to buy it:-) The cookies turned out adorably cute, buttery and soooo delicious. They disappeared very quickly so before Halloween I will have to bake another batch.


piątek, 26 października 2012

Łasuch stołuje się na mieście #5: Zaraz Wracam, Łódź

Zgodnie ze starołasuchowym obyczajem w piątki czas na recenzję. Po raz kolejny Wam podpowiem, gdzie można dobrze zjeść.

I tu przyznać się Wam muszę, że naprawdę nie wiem, jak to się stało, że nie dotarłam do bistro Zaraz Wracam wcześniej. A pisali o tym miejscu już chyba prawie wszyscy i prawie wszędzie. Wreszcie jednak i Łasuchowi udało się zawitać do tego pozytywnie uroczego miejsca. I nie żałował Łasuch, oj nie. 

Zaram Wracam znajduje się w podwórku, przy ulicy Piotrkowskiej. Trochę na uboczu, więc żeby tam trafić, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Zanim przestąpiłam próg bistro już intuicja podpowiadała mi, że znalazłam się we właściwym miejscu. Kwiatki na parapecie, dynie przed wejściem i dużo klientów okupujących stoliki wystawione na zewnątrz mimo chłodnego wieczoru świadczyły o tym, że to miejsce żyje i ma się dobrze. Żyło także w środku, do tego stopnia, że nie było wolnych stolików. Szczęśliwie przy wejściu stoi wygodny fotel bujany, w którym można poczekać na swoją kolej. Podczas oczekiwania na wolny stolik miałam szansę się porozglądać. Najbardziej rzucało się w oczy to, że w Zaraz Wracam elementy wystroju różnią się od siebie. Różne stoły, różne krzesła, różne cukierniczki, wszystko trochę jak z targu staroci lub pożyczone od babci. Totalny freestyle w doborze mebli, ale ten chaos jednak nie przeszkadzał, a wręcz cieszył oko.


środa, 24 października 2012

Jesienny koktajl dyniowo-bananowy / Autumnal pumpkin and banana smoothie.


Jeżeli pamiętacie jeszcze mój mus z dyni, to dzisiaj pokazuję Wam, zgodnie z obietnicą, jak w prosty sposób można z niego zrobić przepyszny koktajl lub jak kto woli smoothie. Kolor przypomina jeszcze letnie słońce, ale smak dyni w połączeniu z cynamonem jest już zdecydowanie jesienny. Przyznam się Wam szczerze, że koktajl przygotowywałam jako swego rodzaju eksperyment i wcale się nie spodziewałam, że będzie taki dobry. Wyszedł zaskakujący i pyszny i na pewno pozostanę mu wierna w ponure, jesienne poranki. 

Koktajl można przyrządzić zarówno ze świeżo przygotowanego musu jak i z tego wcześniej zamrożonego. 

Delicious and autumnal pumpkin and banana smoothie is a great and healthy way to use the pumpkin puree from my previous recipe. At the very beginning this recipe was rather an experiment but it turned out surprisingly delicious. It has a beautiful sunny colour but the tastes are already pretty autumnal. Definitely worth trying this season.


poniedziałek, 22 października 2012

Najprostszy mus z dyni / Easy pumpkin puree

Wiele jesiennych przepisów wymaga zastosowania musu z dyni, co skutecznie mnie do nich zniechęcało.  Wyobrażałam sobie, że przygotowanie musu z dyni to jakaś nieogarnialną czasowo i wysiłkowo czynność.  Teraz jednak, przy okazji przygotowywania postu o dyniach na Halloween, w pakiecie miałam dwie dynie, które po zabawie w wykrawanie musiały w końcu wylądować w garze, żeby się nie zepsuły. Najprostszą metodą na zaopiekowanie się tak dużą ilością pomarańczowego miąższu był właśnie mus, który stanie się w przyszłości podstawą do wielu smacznych dyniowych smakołyków. A na razie czeka grzecznie na swoją kolej poporcjowany i zamrożony. Przygotowanie musu wcale nie jest takie trudne a zyskujecie bazę do wielu słodkich i słonych pyszności. 

Pierwsze dwa dyniowe smakołyki przygotowane na bazie poniższego musu już wkrótce :-) 

I have done pumpkin carving  a bit earlier this year, not just before Halloween, so that I could show you the results on the blog. I didn't want it to get rotten so I decided to make pumpkin puree to use up all the jack-O'-lanterns. I have never prepared such puree before since I thought that is quite a troublesome activity. It turned out to be simple and almost effortless. I will use the puree for some sweet and savoury dishes that I plan to prepare very soon. All the remaining puree was freezed, so that I can use it a bit later.


piątek, 19 października 2012

Łasuchowe porady - jak wykroić dynię na Halloween / Halloween pumpkin carving

Dynia od zawsze będzie mi się kojarzyć z moją przyjaciółką Karoliną. Kiedyś mieszkałyśmy bardzo blisko siebie i raz w Halloween Karolina pomachała do mnie dynią z okna w swoim mieszkaniu. Śmiechu było przy tym co niemiara a wspomnienie zostanie na zawsze. Od tej pory patrzę na dynie wszelakie w ogromnym sentymentem, tym bardziej,  że obecnie dzieli mnie i Karolinę jakieś 1500 kilometrów. Po wielu latach mogę więc jej wreszcie odmachać moim wyrzeźbionym w dyni stworkiem.

Te dwie dynie, które widzicie na zdjęciu, to moje pierwsze halloweenowe dzieła w  życiu. Wcześniej polegałam na nieekologicznej ceramicznej dyni, ale nie ma ona tego uroku, co własnoręcznie stworzone pomarańczowe lampiony. Kilka dni temu zamieniłam się więc w duże dziecko i ochoczo zabrałam się do roboty. Okazało się to łatwiejsze niż myślałam a efekt jest rewelacyjny, mimo że Łasuch znany jest z posiadania dwóch lewych rąk i ani jednej prawej. Polecam każdemu, bo to chwila dla siebie, dla rodziny i moment na zapomnienie o całym świecie. Warto jednak pamiętać, że ze względu na zabawę z ostrymi narzędziami wykrawanie dyni to raczej zabawa dla dorosłych niż dla dzieci. 



I don't know hot about you but I find pumpkin carving vey funny and very relaxing activity. I had so much fun so I will definitely carve more pumpkins before Halloween. Gimme me pumpkins and noone gets hurt ;-)

środa, 17 października 2012

Orzeźwiające stir-fry z marchewki, pora i grejpfruta / Refreshing stir-fry with carrot, leeks and grapefruit



Wiemy już jakiego woka warto mieć (klik), warto teraz się dowiedzieć, co można w nim upichcić. Dobrze wiem, że wiele osób rzadko przygotowuje potrawy z woka, bo lista składników potrzebnych do przygotowania przepisu jest strasznie długa i niezbyt swojsko brzmiąca. Często jest też tak, że do przepisu używamy małych ilości, a kupić najczęściej musimy całą butlę lub słoik jakiegoś mazidła czy sosu, więc w ostatecznym rozrachunku te potrawy są dość drogie. Potem stoi nam to wszystko nieużywane w lodówce i zajmuje miejsce, dopóki się nie zepsuje i nada się tylko do wyrzucenia. Tym razem jednak przepis jest zdecydowanie zeuropeizowany i wymaga użycia składników, które najczęściej znajdą się bez problemu w większości kuchni czy spiżarni. Dlatego też tak często to stir-fry pojawia się i u mnie w menu. 

Ostatnio Magda Gessler w swoim cotygodniowym felietonie w Newsweeku napisała, że Polacy nie lubią i nie akceptują gorzkiego smaku. Może jest w tym ziarenko prawdy, ale z moich obserwacji wynika, że coraz częściej otwieramy się również i na ten smak i dobrze, bo w odpowiednim zestawieniu nutka delikatnej goryczki potrafi nieźle podkręcić całość potrawy. Tak jest w tym stir-fry. Delikatnie gorzki grejpfrut idealnie komponuje się z kwaśnym, słodkim, słonym i umami. Wychodzi pyszne, jesienne, ale i lekko orzeźwiające warzywne danie, które najlepiej smakuje serwowane z ryżem jaśminowym. 

From my last post you already know, which wok you should buy (click), so now it's time for a delicious recipe for stir-fry that can be prepared in your wok. I know that a lot of typically chinese or thai recipes call for lots of sophisticated ingredients. Many of them are used in small quantities, while you can buy them only in bulk. As a result of that a lot of oriental wok dishes turn out a bit pricey. This recipe is different. It calls for easy ingredients that can be easily found in any kitchen or pantry and are cheap too, so this is a great option even if you are on the budget. And it's vegan too:-)


poniedziałek, 15 października 2012

Jaki wok jest najlepszy? / Which wok should you buy?

Wiele chińskich i tajskich przepisów wymaga użycia tradycyjnego woka. W mojej opinii to jedno z najlepszych narzędzi do gotowania, które kiedykolwiek powstało. Na woku gotujemy albo raczej smażymy szybko i energooszczędnie, a posiłki na nim przygotowanie są zdrowe i bardzo smaczne.

Tak sobie myślę, że wielu z Was chciałoby spróbować własnoręcznie przygotowanych potraw z woka. Ale czy wiecie, który wok warto kupić i który jest najlepszy?
Pewnie wiele razy zadawaliście sobie to pytanie. Jeżeli ciągle jeszcze nie wiecie, to Łasuch po to jest, żeby Wam doradzić. Nie będę polecać konkretnej marki, czy produktu, ale wytłumaczę jakie są różnice pomiędzy wokami dostępnymi na polskim rynku.

Istnieją trzy rodzaje woków: najbardziej tradycyjny, ze stali węglowej i posiadający zaokrąglone dno, żeliwny z płaskim dnem i aluminiowy/metalowy z powłoką nieprzywierającą i płaskim dnem. Pojawiają się one w różnych rozmiarach i formach, tak żeby można je było dostosować do potrzeb i do wielkości rodziny. Ja testowałem wszystkie trzy rodzaje i opiszę każdy z nich 

piątek, 12 października 2012

Łasuch stołuje się na mieście #4: Fleury, Berlin

Zgodnie z obietnicą dziś czas na ostatnią część opowieści kulinarnych o Berlinie. Ostatnia, ale jak dla mnie najgodniejsza zapamiętania. Coś jak wisienka na torcie. Piękna, pyszna i cudnie wyglądająca, czyli Fleury.

Jak już pisałam w pierwszym wpisie o Berlinie, najbardziej lubię zwiedzać szwendając się bez celu i bez przyczyny. W ten właśnie sposób postanowiłyśmy z łasuchową mamą znaleźć w Berlinie miejsce na śniadanie. Oczywiście mogłyśmy zjeść śniadanie w hotelu, ale celowo zrezygnowałyśmy z tej opcji. Hotelowy, szwedzki stół oczywiście jest wygodnym rozwiązaniem, bo można się najeść za trzech i na pewno starczy do późnego obiadu, ale nam nie o to chodziło. Hotelowe śniadania w moim mniemaniu to opcja zwłaszcza dla biznesmenów, którzy dostają je niejako w pakiecie. Jeżeli jednak rezerwując pokój w hotelu mam opcję rezerwacji bez śniadania, to z niej korzystam, bo chcę zjeść to, co jedzą lokalsi, a nie zunifikowane propozycje, które standardowo lądują na każdym hotelowym stole śniadaniowym. Poza tym akurat w Berlinie śniadanie na mieście może kosztować ułamek (mniejszy lub większy) sumy, której żądają w hotelu, więc oprócz doznań smakowych i chęci poznawania zwyczajów żywieniowych mieszkańców miasta, można jeszcze sporo przy okazji zaoszczędzić.


środa, 10 października 2012

Tagliatelle ze szpinakiem / Simple tagliatelle with creamy spinach sauce

Jeżeli lubicie szpinak tak jak ja, to zapraszam Was dzisiaj na proste i szybkie tagliatelle z sosem śmietanowo-szpinakowym z mocnym czosnkowym akcentem. 
Kluczem do sukcesu są zamrożone, całe liście szpinaku. Pamiętajcie, by przy kupowaniu się nie pomylić i nie kupić szpinaku rozdrobnionego, bo to jest właśnie ta zielona papka, której tak nienawidziliście w przedszkolu. Liście szpinaku zamrożone z brykietach to jednak zupełnie coś innego. Mają smak i konsystencję prawdziwego szpinaku, więc to zdecydowanie mój faworyt w lodówce z mrożonkami, tym bardziej, że w efekcie wychodzi prościej i taniej niż kupowanie świeżego szpinaku na bazarku. Odchodzi Wam dokładne czyszczenie liści z piachu a przy okazji zaoszczędzicie trochę wody, która przy myciu szpinaku strasznie się marnuje.

If you like spinach I would like to invite you today for a simple and quick tagliatelle with creamy spinach sauce. It's delicious easy to prepare and has a strong garlic aroma, since I believe that garlic is a perfect compliment for spinach. It will be best served immediately after preparation with a glass of chilled white wine. 


niedziela, 7 października 2012

Odchudzone placki ziemniaczane / Potato latkes

Najpyszniejsze na świecie placki ziemniaczane zawsze smażył mój dziadziuś. Nikt inny nie przygotowywał tak pysznej wersji. Były gorące, chrupiące i tłuste od oleju, na którym były smażone, bo w tamtych czasach jeszcze nikt nie myślał o tym, żeby cokolwiek z czegokolwiek odsączać. Placki za każdym razem były pyszne, a ja ich smak pamiętam do dziś. I jak tu konkurować z plackiem idealnym? Trzeba przygotować swoją wersję. Ja postanowiłam skorzystać z mojej patelni ceramicznej, o której już kiedyś Wam wspominałam i usmażyłam cieniutkie placki bez grama tłuszczu. Wyszły zupełnie inne niż dziadziusiowe, ale mnie bardzo smakowały no i były odchudzone o cały ten tłuszcz,  którym nasiąkają tradycyjne placki smażone na oleju. Podawane prosto z patelni, posypane cukrem były pyszne. 

The world's most delicious potato latkes were always prepared by my grandpa. They were hot, crispy and greasy from the oil in which they were fried, because at that time no one has ever thought about daining any excess oil. Every time those latkes were simply delicious and so I remember their taste so well up to this day. And how can I compete with perfect latkes? I can't. I can only prepare my very own version. I decided to use my ceramic pan and fry very thin pancakes without a gram of fat. They came out very different than the ones my grandpa used to prepare but  they were delicious and less greasy that the traditional version fried in oil. Those latkes served straight from the pan, sprinkled with sugar were simply delicious and comforting. 


piątek, 5 października 2012

Kulinarne opowieści o Berlinie

Tak jak obiecałam kilka dni temu, po zwiedzaniu Berlina, czas na kulinarne o nim opowieści. 

Pierwsza rzecz jaką widać po przyjeździe to to, że Berlin jedzeniem stoi. Na każdym rogu, na każdej ulicy, na każdej przecznicy zawsze znajdzie się coś do zjedzenia. Od możliwości aż w głowie się kręci. Nie wiadomo gdzie iść, co wybrać i co zjeść. Stąd też pomysł na to, żeby opowiedzieć Wam o tym, co jadłam i gdzie jadłam. Być może przyda się Wam to podczas Waszych spacerów po tym cudownym mieście. 


wtorek, 2 października 2012

Kalafior pod beszamelową kołderką / Cauliflower covered with bechamel

Powoli nadchodzi jesień. Robi się coraz zimniej, liście na drzewach powoli zmieniają kolor i opadają z drzew a babcie i mamy zgarbione szukają wszędzie kasztanów, które posłużą później dzieciakom jako materiał budulcowy przy konstruowaniu zwierzątek i ludzików. To też czas na zmiany w menu. Odchodzą w niepamięć letnie warzywa i czas zrobić miejsce tym jesiennym. Już pora więc na bakłażany, brokuły, brukselkę, buraki, kalafiory i dynie. Tym razem serwuję kalafiora. Z racji coraz zimniejszych dni postanowiłam go otulić beszamelową kołderką. Żeby danie było bardziej pożywne dodałam jeszcze makaron, żeby była to samowystarczalna zapiekanka. Wyszło prosto i pysznie. Nie jest to wyrafinowana propozycja a raczej taka swojska prostotka. W sam raz na pierwsze chłody. 

Slowly autumn is coming to town. It's getting colder, the leaves on trees slowly change color and fall down while grandmothers and mothers are looking everywhere for chestnuts, that will be used later by kids as a building material during playtime. It is also time for a menu change. We slowly forget about summer vegetables and make room for the autumnal ones. So it's time to enjoy eggplant, broccoli, brussels sprouts, beets, cauliflower and pumpkin. This time, I serve cauliflower. Because it's getting colderI decided to wrap my cauliflower in bechamel. To make it more fillin, I added  some pasta at the bottom. It turned out simple and deliciousThis is not a sophisticated dish but rather a homely, comforting dinner. Just in time for the first cold days.